Wydanie: PRESS 09/2010
Pazerny na opinie
Z Jerzym Baczyńskim, redaktorem naczelnym „Polityki”, rozmawia Grzegorz Kopacz
Dla wielu dziennikarzy „Polityka” jest wymarzonym miejscem pracy. Czy pracownicy nadal dostają dodatkowy tydzień urlopu?
Żadnych urlopów innych niż ustawowe nie przyznajemy, ale często mam wrażenie, że połowa zespołu wciąż jest w rozjazdach. Rzeczywiście, mamy trochę przywilejów, których nie ma w innych redakcjach. Kilkadziesiąt samochodów służbowych łącznie z miejscami garażowymi. Pracownicy, wraz ze znajomymi, za grosze mogą korzystać z naszego ośrodka pracy twórczej w Niborku. Nie mówiąc już o popularnych także w innych redakcjach pakietach medycznych czy tanich obiadach w zakładowym bufecie. Do tego bezpieczeństwo zatrudnienia i niezłej płacy. Mimo najcięższego kryzysu nie zmniejszyliśmy pensji nawet o pół procent, choć były ustalane w lepszych czasach. Nie przeprowadzaliśmy też redukcji personelu.
Jako naczelny ma Pan komfort, bo ludzie nie uciekają do innych redakcji. Jednak jako prezes musi Pan pilnować wyniku finansowego.
Kontrolowaliśmy surowo koszty i ścinaliśmy je w taki sposób, by nie ruszać zarobków. Członkowie naszej spółdzielni dziennikarskiej zdają sobie sprawę z tego, że albo zwiększamy płace i wtedy nasza roczna dywidenda jest niższa, albo na odwrót. Ten system naczyń połączonych ułatwia mi pracę jako menedżerowi.
Dostrzega Pan chyba potrzebę odmłodzenia zespołu „Polityki”?
Oczywiście, choć w dużej mierze już się to dokonało. Pewnie połowa redakcji, ze 30 osób, to trzydziestolatkowie. Ciekawe, że struktura wieku naszego zespołu odpowiada mniej więcej strukturze wieku naszych czytelników. Więc zakładam, że im więcej mamy młodych pracowników, tym więcej młodych czytelników.
Grzegorz Kopacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter